Cotton balls wyglądają świetnie i w dzień, gdy możemy podziwiać ich kolory (a raczej kolory nici, z których zostały wykonane) i wieczorem po ich włączeniu gdy gra światła wydobywającego się spomiędzy nici tworzy wspaniały klimat.
Obecnie można je kupić stosunkowo niedrogo w wielu sklepach. Gwarantujemy jednak, że satysfakcja z wykonania ich własnoręcznie jest nieporównywalnie większa. Do tego macie możliwość samemu wybrać kolory nici i tym samym dopasować kule idealnie do swoich wnętrz. Takie kule możecie wykonać również wspólnie ze starszymi dziećmi. Istnieje co prawda niebezpieczeństwo, że pęknie przy tym niejeden balonik a połowa pokoju będzie w kleju, ale taka dawka emocji będzie tylko dodatkową atrakcją ;)
Do wykonania cotton balls będziecie potrzebować:
My użyliśmy kolorów: lazur, morski , jaśmin i kiwi.
- Lampki LED, najlepiej na baterie
Proponuję wizytę w piwnicy i poszperanie w ozdobach świątecznych. Bez problemu kupimy je jednak również teraz w Internecie. Wybierzcie te z przeźroczystym kablem. My użyliśmy takich, które mają 10 lampek LED.
- Klej Vicol – ok. 150g
Z pojemnika o wadze 0,2 kg zużyłam ok. ¾ zawartości na 10 kul. Ten klej jest jednym z najbezpieczniejszych klejów. Z przedmiotów nim klejonych mogą korzystać dzieci. Ma też jedną świetną właściwość – po wyschnięciu staje się przeźroczysty.
- Balony wodne
Balony wodne sprawdzą się najlepiej, ponieważ można nadać im łatwo kulisty kształt. Pozostałe znane nam balony są owalne. Z balonami wodnymi wiąże się jednak jeszcze jeden potrzebny przedmiot a mianowicie:
- Ręczna pompka do balonów
Balony wodne jest bardzo trudno nadmuchać bez niej.
- Nożyczki
- Miseczka
- Pędzelek
Zaczynamy od nadmuchania pompką balonów do mniej więcej 2/3 ich całkowitej pojemności. Staramy się nadać im kształt jak najbardziej zbliżony do kuli. Pilnujemy, żeby każdy balon miał taką samą wielkość. Zawiązujemy balonik na supeł. Kolory balonów jakie użyjecie są bez znaczenia. Na koniec i tak wszystkie przebijemy i wyjmiemy.
Teraz zaczynamy nawijanie kordonka na balon. Początek na pewno nie będzie łatwy – nić będzie się zsuwać. Nie poddawajcie się - na pewno po paru próbach wypracujecie swój własny system.
Nawijamy kordonek na balon w różnych kierunkach starając się nie naciągać za bardzo, żeby nie zmienić kształtu balonika. Uważamy, żeby nitka w każdym miejscu balonika była nawinięta równomiernie, żeby nie było zgrubień . Od Was zależy, ile nawinięć zrobicie. Pamiętajcie jednak, żeby nie było jej zbyt dużo, zostawcie prześwity, żeby światło lampek miało którędy „wyjść” na zewnątrz. Im więcej prześwitów tym więcej światła będzie się wydobywać.
Na tym etapie musimy pamiętać, że zostać musi choć jeden otwór, przez który włożymy lampkę. Nie może być on ani za mały ani za duży, bo lampka nie będzie się trzymać. Najczęściej jest to otwór przywiązaniu balonika, przez który go wyjmujemy.
Po skończeniu nawijania, końcówkę nici zabezpieczamy przewlekając ją pod spód na przykład za pomocą szydełka.
Przy supełku na baloniku zawiązujemy kawałek nitki, za pomocą której mokry od kleju balon będziemy mogli przywiązać do suszarki na pranie (tej nitki nie moczymy w kleju). Ułatwi nam ona także pracę z klejem i balonikiem - trzymając za nią nie pobrudzimy ręki .
Następny etap to namoczenie naszego balonika w kleju. Na początku rozcieńczamy w miseczce klej Vikol w niewielkiej ilości wody (dosłownie odrobinie). Teraz maczamy balonik z każdej strony. Pomagamy sobie pędzelkiem, za pomocą którego nałożymy klej w te trudniej dostępne miejsca na przykład przy wiązaniu. Ten etap nie może trwać za krótko. Pozwólcie, aby klej miał czas wsiąknąć w każdym miejscu w najgłębsze nawet warstwy nici. Nadmiar kleju usuwamy strząsając i wycierając ręcznikiem papierowym.
Teraz zostawiamy nasze kule do wyschnięcia. Potrzeba na to sporo czasu, klej musi wyschnąć całkowicie. My suszyliśmy kule 48 godzin w ogrzewanej łazience. Na początku klej może kapać , dlatego najbezpieczniej rozwiesić kule na suszarce nad wanną lub na takiej rozkładanej podkładając np. ceratę. Klej, który skapie bez problemu potem usuniemy z wanny czy ceraty za pomocą wody.
Gdy kule wyschną pozostaje nam już tylko przebić baloniki i je wyjąć (zaczekajcie, aż całkiem zejdzie powietrze, balonik wtedy stopniowo sam się odklei), odciąć nitki, na których je zawiesiliśmy i zamontować do środka lampki. Jeśli okaże się, że zrobiliśmy za duże otwory, to możemy przymocować lampki (a raczej sznur) do otworu za pomocą kleju (tu chyba lepiej sprawdzi się klej na gorąco lub „kropelka”). Musimy się jednak wtedy liczyć z tym, że może nam to uniemożliwić potem wymianę kuli.
Prawda, że to nietrudne? Potrzeba trochę cierpliwości na efekt końcowy przez czas potrzebny na schnięcie, ale warto.
Takie kule możecie rozwiesić w rozmaitych miejscach. Nasze zawinęliśmy wokół lampy stojącej w salonie, a za jakiś czas umilać nam będą ciepłe wiosenne popołudnia i wieczory na balkonie przymocowane do balustrady.
Inne pomysły na ich wyeksponowanie to parapet, półka z książkami, lustro czy karnisz. Mogą również zwisać swobodnie z boku szafy, możemy je włożyć do dużego szklanego pojemnika (misy czy też szerokiego wazonu). Jak widzicie możliwości jest mnóstwo. Dzięki temu, że lampki są na baterie, nie ogranicza nas dostęp do gniazdka z prądem. A jak znudzą Wam się kolory, zawsze możecie wykonać kolejne cotton balls.
Mamy nadzieję, że to ostatnie zdanie, będziemy mogli szybko wykasować, ale póki co koronawirus nie odpuszcza więc apelujemy: dbajcie o siebie i innych - zostańcie w domu! Dużo zdrowia :)